Stary i Może odc. 29 Stary ma na sprzedaż...
02.06.2020
Już na wstępie pragnę pozbawić co poniektórych złudzeń, to nie chodzi o trawę o jakiej myślicie, możecie dalej nie czytać.
Trawa dla większości mieszkańców globu kojarzy się z zielonym zielskiem, nieposiadającym pnia, gałęzi. I na tym kończy się ich wiedza. Taki też był Stary, ale już nie jest. Lata temu głównym powodem wyboru tej działki, a nie innej, był brak trawy, a raczej jej skromna ilość. Stary planował nawieść ziemi i posadzić rasową trawę, a nie to coś zielonego z okolicy. Tak rasową jak rasowa jest Kudłata Bestia. Zanim wtajemniczę Was w szczegóły realizacji tego projektu, musicie wiedzieć, że działka Starego jest podzielona na sektor przedni, zajmowany przez budynek gospodarczy i psa oraz sektor tylny z ogrodem. Taki podział wymuszony był przez niezrozumienie zasad nasadzenia roślin przez Bestię. We wczesnym stadium ogrodu to co było sadzone jednego dnia, drugiego znajdowało się w zupełnie innym miejscu i niekoniecznie w ziemi. Kudłata bestia, jako jeszcze młody pies, wykopywała wszystko co zostało sadzone w ramach sobie znanej rozrywki. Obecnie problem ten nie istnieje, w otoczeniu psa można sadzić wszystko, byle nie w pobliżu zakopanych kości.
Wracamy do trawy. Żona Starego zorganizowała transport czarnoziemu, a Stary rozrzucił go po całej tylnej części działki, wyrównał i rozsiał trawę. Trawa była gatunku „piaskowego”, czyli nie potrzebowała dużo wody do wzrostu. Trawnik powstały w ten sposób był zasilany nawozami, braki trawy uzupełniane. Po roku wspomniany trawnik przypominał pole golfowe, i to z PGA. Stary jak się domyślacie jest wielkim fanem golfa, raczej telewizyjnego. Na polu golfowym był raz i zniechęcił się po dyskusji z obsługą na temat dlaczego praworęczny człowiek woli grać kijami dla leworęcznych. Obsługa nie potrafiła ogarnąć wyjątkowości Starego. Więcej już Stary na pole golfowe się nie wybrał, w końcu nie ma czasu na rozmowy z prostymi ludźmi bez wyobraźni. Problem trawnika pojawił się po dwóch latach wraz z nasianym zielskiem z okolicznych łąk, trawy było coraz mniej. Sam Stary pogodził się szybko z porażką, ale Żona Starego nie, bo nie. Ludzie, ile kasy poszło na chemię do zwalczania wszystkiego co nie jest rasową trawą, na kolejne nasiewy trawy to Wy nawet sobie tego nie wyobrażacie. A efekt, ktoś może zapytać. Efekt był taki, że trawy łąkowej nie było, trawy rasowej również, ale pojawił się mech. Mech w gruncie rzeczy jest miłym wypełnieniem trawnika, bo NIE TRZEBA GO KOSIĆ!!! Trzeba tylko pamiętać o regularnym podlewaniu, żeby zachował swój zielony kolor. Obecny stan trawnika wrócił do postaci pierwotnej, przed zakupem działki, rośnie na nim wszystko, koszony jest regularnie i na krótko. Życie idzie dalej. Najgorsze jednak jest to, że w sekcji przedniej działki jest sektor, w którym nie była siana trawa kupna, a zielsko rosnące na nim wygląda o niebo lepiej niż trawnik z tyłu chaty. Po tej walce Staremu zostało trochę trawy rasowej na sprzedaż, ktoś chętny?
I teraz uwaga, wnioski:
1. Jeśli wokół swojej działki nie masz sąsiadów, tylko nieużytki zapomnij o trawniku,
2. Z przyrodą nie wygrasz,
3. Mech to też piękna roślina,
4. Nazwa trawy na opakowaniu jest umowna i nie ma znaczenia, trawa to trawa,
5. Miejscowi zawsze są górą,
6. Jeśli ktoś chce grać kijami dla leworęcznych będąc praworęcznym to tak ma być.
Pozdro.
Dodaj komentarz