Stary i Może odc. 31 Mamusie Starego to...
21.06.2020
Czy Staremu znudziło się życie, że porusza taki śliski temat? Tak się narażać, i to już na poziomie tytułu. Nic z tego.
Ale od początku. Stary, jak każdy żonaty tylko raz, ma dwie Mamunie. Jedna, ta oryginalna, znana Wam Pani M. Cudowna osoba, która nigdy nie okazała nawet cienia zawodu z powodu narodzin Starego, a wiadomo że urodzenie kogoś już na tym etapie starego to nie jest powód do dumy. Cierpliwa, mająca liczne zainteresowania, wykraczające poza dom, kraj, kontynent czy nawet Ziemię. Interesuję się nowoczesną techniką, mimo że jest ona trudniejsza do ogarnięcia niż teoria wielkiego wybuchu, ale o tym innym razem.
Druga Mamunia Starego nabyta została w pakiecie z Żoną Starego. Jak zwykle nie było innej opcji, bo nie. Osoba również cudowna, twardo stąpająca po ziemi, kochająca rodzinę.
Obie panie, mimo pozornych różnić, w gruncie rzeczy są takie same. W każdej sytuacji, w każdym miejscu i w każdej chwili szukają sobie zajęcia. Pracowitość to ich drugie imię. Poszukiwania zajęcia trwają od momentu zbliżania się do celu podróży a kończy się dopiero po jego opuszczeniu. Mały problem jeśli dysponujecie mieszkaniem, poważny problem zaczyna się jeśli macie dom i nie daj Boże teren wokół. Początkowo Panie wydają się być jak psy tropiące. Już na poziomie bramy wjazdowej pojawiają się tematy do ogarnięcia, to drzewko trzeba „opielić” (cokolwiek to oznacza), a tu są chwasty. Szybka ewakuacja z pojazdu i wepchnięcie do przedsionka, zwanego obecnie wiatrołapem. Ale to miejsce też może stanowić pole do prac i zanim się zorientujesz buty masz poukładane, na wieszakach zostają kurtki odpowiednie do pory roku, a pozostałe są poskładane. Jeśli masz pecha Mamunia chwyci w ręce miotłę, zostawioną przypadkiem kilka tygodni wcześniej, bo trzeba zamieść coś tam, i pomieszczenie jest czyste. Ale co tam, idziemy dalej, wchodzimy do głównej części domostwa. Przed przyjazdem Mamuni nie wolno sprzątać chaty, bo i tak uzna że nie była sprzątana od lat. Nie zdążysz dojść do kuchni, jak masz zmyte gary, obiad na kuchni a podłoga właśnie schnie po umyciu. Co z Mamunią zapytacie. Mamunia akurat odnalazła sprzęt do mycia okien. Mycie okien jest stosunkowo bezpieczną opcją zajęcia dla mam, chyba że macie pecha i wasze okna wychodzą również na ogród (jeśli planujesz dopiero budowę domu, nie pozwól żeby okna były od strony ogrodu). Przez czyste okna dopiero widać jak zaniedbany masz ogród i ile jest tam roboty. Cechą wspólną mam jest pełna ignorancja warunków pogodowych przy pracach ziemnych. Nawet jeśli jest śnieg to przecież można go odgarnąć, żeby poryć w ziemi. Trzeba Wam wiedzieć że rycie w glebie musi być zapisane w ich genach i nic na to nie poradzicie. Mamunia w ogrodzie jest jak trąba powietrzna, która na swojej drodze porwie, przewróci lub wyrwie wszystko co według niej nie powinno być w miejscu, w którym pechowo akurat jest. Żeby nie przedłużać mamunie są jak dzik, jak zaczną ryć to nie mogą przestać. Dobrze, że działka Starego otoczona jest płotem, bo chwila i mamunia byłaby już ze szpadlem u sąsiada, ale Sąsiada Nr 1 a nie 2, czyli jakieś 400 metrów nieużytków (pełno zielska do wypielenia, po prostu raj). Po wizycie Mamuni ogród wygląda jak pole uprawne wczesną wiosną. Później zaczynają się Wasze problemy, bo na tej pustej ziemi pojawiają się kiełkujące roślinki i dylemat czy to zielsko próbuje odzyskać swoje tereny, czy przypadkowo Mamunia coś posiała. Po godzinach rodzinnych narad dochodzicie do wniosku, że na wszelki wypadek nie ruszamy nowych roślin. Po miesiącu ogród wraca do stanu sprzed wizyty Mamy. Wtedy ponownie można rozważyć ponowne zaproszenie, tym bardziej że w tym czasie chata również przestała przypominać salę operacyjną.
Tak więc, Drogie Mamy, jeśli ktoś o Was mówi „dzik, po prostu dzik” to jest najwyższe uznanie. Dzik to stworzenie, które nie boi się „brudnej” roboty, a jak zacznie to robi do końca. Dzik jest tak pozytywnym zwierzem, że boi się go nawet Rząd, próbujący się go pozbyć. Ale na to nie ma naszej zgody.
Pozdro.
Dodaj komentarz