• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Stary i Może

Szalony świat Starego, który ma wyłącznie bawić. Stary to ktoś lub coś żyjący w każdym, początkowo niezauważalny, z czasem przejmujący władzę. On wie wszystko o wszystkim. Czasem wesoły, czasem smutny, niekiedy przerażający. Czasem precyzyjny innym razem chaotyczny. Starego nie interesuje opinia innych, On ma swoją opinię i już! Projekt Stary i Może jest dzieckiem Izolacji w czasie Wielkiej Epidemii, pozwala na oderwanie się od rzeczywistości, na spojrzenie na świat i na siebie z dystansu, nie zawsze poważnie. Nie do końca wiadomo czy postacie i zdarzenia opisane w blogu są rzeczywiste i prawdziwe. jeśli odnajdziesz odnośniki do realiów to tylko Twoja wina.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Kategorie postów

  • ludzie i blogi (40)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Maj 2025
  • Październik 2024
  • Luty 2024
  • Grudzień 2023
  • Czerwiec 2023
  • Kwiecień 2023
  • Luty 2023
  • Grudzień 2022
  • Wrzesień 2022
  • Lipiec 2022
  • Maj 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021

Archiwum lipiec 2022

Stary i Może blog nr 7/2022 Wakacje Starego...

29.07.2022

Witajcie.

Dwa wpisy w miesiącu? Ależ Stary ma wenę.

Do rzeczy. Drugi tydzień urlopu miał się odbyć na Mazurach (jak co roku w tym terminie), bo tam jest woda, ryby i pogoda. Wyjazd z chaty połączony z transportem Żony Sąsiada, bo primo jej się należy odpoczynek i drugie primo już raz Stary był na Mazurach bez jej obecności i trzy razy dziennie musiał jeść niewiarygodnie smaczny bigos produkcji wspomnianej osoby, niestety przez cały tydzień, bo sąsiad na kuchni zna się jak nikt. Tak więc pojechali wesołą gromadą. Po drodze zmuszeni byli jeszcze odebrać Sąsiada od jego kupla z dzieciństwa, nazwijmy go Pan E. Pan E to zjawisko na skalę światową. Mieszka w dziczy i to dosłownie, to znaczy na działce ale prowadzonej w niespotykany, innowacyjny sposób. Otóż Pan E uznał, że z przyrodą nie wygra i nawet nie będzie próbował więc działka rośnie i zarasta jak chce a On tylko wyrąbuje przejścia istotne logistycznie. Pana E Stary poznał już chyba dwa lata temu podczas akcji holowania krypy wędkarskiej po śmiertelnej awarii silnika. Teraz, jako niepijący kierowca, miał okazję poznać jegomościa lepiej.  Co wyszło z obserwacji: Pan E uznaje mąkę wyłącznie jako element przygotowania mięsa do smażenia. Musicie wiedzieć, iż Pan E jest myśliwym, zbieraczem grzybów oraz oczywiście, z uwagi na lokalizację jego jestestwa, wędkarzem (co prawda nie wyśmienitym jak Stary, ale zawsze). Tak więc stół obfitował w ryby (niezliczoną ilość gatunkową), a dla tych wybrednych szaszłyki z sarniny. Dodatkowo Pan E wspaniale kontroluje towarzystwo, nikt nie jest w stanie mu się postawić, nawet Sąsiad. Krótko mówiąc Pan E został wzorem do naśladowania dla Starego. Powrót na bazę Sąsiada trwał krótko (wydawać się może, że Mazury są jakieś małe, tam wszędzie jest blisko). W domu Sąsiad w roli gospodarza ugościł Starego tak jak co roku, czego efektem było odpowiednio imponując ilość alkoholu w wydmuchiwanym powietrzu w dniu następnym. Kolejny dzień to wyprawa na ryby nową łajbą Sąsiada, wygodna, szybka z 70-cio konnym silnikiem. Marzenie. Tylko ryb niet.

Kolejny dzień to odprowadzenie łajby do portu w ochronie przed nadchodzącym sztormem. Tak, tak sztormem. Wiało tak, że łajby pozostawione przy kei wyrwały knagi z pomostu i radośnie bujając się na metrowej fali zawędrowały na plażę. I tu ciekawostka wyrwanie takiej łajby z plaży przez WOPR kosztuje jakieś 350 zeta. Kolejny dzień to odbiór łajby z portu, krótkie poszukiwania ryby echosondą (bez efektu) i awaria silnika. To był koniec wędkowania, a że jeśli nie pływanie to zostało picie, w końcu też na „p” ( na trzecie p nie było sznas przy tej pogodzie). Po diagnostyce  silnika okazało się że nie działa przekaźnik pompy trymu (pewnie i tak nie wiecie co to jest). Koszt nowego 1800 PLN. Po przeliczeniu tej kwoty na alkohol szybka decyzja naprawiamy. I na tym właśnie polegał kolejny dzień (naprawa bez efektu i trzeba było zamówić przez internet, ale dzięki temu było 8 stów taniej, bo alkohol musi być). Dzień ostatni to decyzja wracamy do domu (oczywiście z Żoną Sąsiada, bo tydzień później Stary organizował coroczne święto imieninowe, a na imieninach Sąsiadka musi być). Sąsiad w oczekiwaniu na przesyłkę postanowił, że zabierze się z ekipą powrotną i wysiądzie u Pana E. Oczywiście gościnność Mazurczyków jest nieokreślenie wielka, więc Stary z Żoną Sąsiada również zostali zaproszeni na pożegnalny posiłek. Na stole było: świerzonka (znowu pewnie nie wiecie co to jest), tatar z sarniny (Pani M jakie to było dobre), kiełbasa z dzika z wody, grzyby marynowane (jakieś blaszkowe, podobno podpieńki- Stary nie ryzykował swoim życiem i nie jadł), pieczone skrzydełka i jeszcze kilka rzeczy. Pan E na wstępie przeprosił za tak ubogo zastawiony stół, ale o gościach dowiedział się godzinę wcześniej. Pan E to idol Starego.

Pogoda. Co roku czas Mazur był pod znakiem słońca, gorąca. W tym roku słońca starczyło na dwa dni, podobnie ciepła. Krótko mówiąc powrót odbywał się w deszczu, wietrze i temperaturze plus 12 st. C.

Winny temu jest niestety sam Stary, bo to on właśnie postanowił dopasować swój urlop do współpracowników. Ale koniec z tym. Za rok jak bywało zawsze w lipcu jeden tydzień na Mazurach i dwa w sierpniu w górach.

Czy było warto? Jak zawsze TAK!!

Pozdro i do następnego.

29 lipca 2022   Dodaj komentarz
ludzie i blogi  

Stary i Może blog nr 6/2022 Wakacje Starego...

20.07.2022

Witajcie.

Jeszcze nigdy w historii Stary nie brał urlopu na początku lipca. Nadszedł czas wielkiej zmiany. Stary pojechał na tydzień urlopu w góry. Zapytacie Stary czemu? Bo lipiec to czas pięknej pogody (z zapowiadanym nadejściem ukropu znad Afryki), a Stary ma dość marznięcia na urlopie. Prawda jest jednak taka, że tak po prostu wypadło z grafiku służbowego.

Urlop rozpoczął się od wizyty Rodziny w atmosferze słoneczka i ciepła. Ten dzień zdecydował o wielkiej wyprawie w góry w dniu kolejnym. Towarzystwo miała zapewnić Pociecha. To właśnie ona odpowiadała za przygotowanie nowego plecaka na wspinaczkę , w tym jego zapakowanie obejmujące czapkę dla ochrony przed złowrogim słońcem podsycanym afrykańską temperaturą. Oczywiście czapka w drogę nie ruszyła i Pociecha musiała skorzystać z czapki Starego co nie wpłynęło korzystnie na zdrowie tego ostatniego, ale o tym później. Nowa czapka Starego sygnowana marką FOX, nie znacie? Toż to znana firma wędkarska. Ogólnie w stroju Starego tego dnia jedynie buty nie miały korzeni wędkarskich, reszta była już spod znaku SevageGear (bo materiał super, a i nazwa niczego sobie), w końcu nie od dziś wiadomo że Stary wyśmienitym wędkarzem jest!

Słońce oraz fakt, iż z każdym rokiem doskonale znane Staremu góry stają się coraz wyższe spowodowały niewielki kryzys kondycyjny. Jak pech chciał już na etapie pobliskiego cmentarza (przez który trzeba przejść), gdzie Starego naszła myśl o tym ilu z leżących tam to ofiary próby dotrzymania kroku młodym w pogoni na szczyt Babiej Góry. Później było już tylko gorzej. Na szczęście szlaki Babiogórskiego Parku Narodowego przygotowane są na przybycie osób silnych umysłem a nie ciałem i co chwilę jest ławeczka, a to szałas lub choćby zwalony pień drzewa. Krótko mówiąc jest gdzie wypoczywać. Szczęściem Starego Pociecha również nie grzeszy wytrwałością i była gotowa dzień spędzić na polanie raptem 150 m powyżej chaty. Problem jednak w komunikacji był i o tym fakcie Stary się dowiedział dopiero przed schroniskiem, a mogło być tak pięknie: 5 godzin leżakowania na polanie z pięknym widokiem na górę (na którą nie trzeba się wspinać), później dumny powrót w objęcia Pani M mile zaskoczonej tak szybkim zdobyciem szczytu.

Następne dni upłynęły pod znakiem wyścigu. Kto będzie szybszy Stary w wystawieniu leżaka czy deszcz w spadnięciu (wynik z góry przesądzony). Szybka decyzja Stary przenosi się na Mazury, a te nigdy go pogodowo nie zwiodły (o tym w cz. 2).

Podsumowując, pamiętajcie góry rosną razem z waszym wiekiem i jest coraz trudniej. Polana pod górą też ma swoje zalety. Jeśli idąc szlakiem czarnym natkniecie się na leżące płuca proszę odeślijcie je Staremu bo się mu ciężko oddycha bez nich.

Pozdro i do następnego.

20 lipca 2022   Dodaj komentarz
ludzie i blogi  
Woltrix | Blogi