Stary i Może odc. 5/2021 Cała prawda o...
23.01.2021
Witajcie.
I kolejny tydzień za Starym. Ale się działo!! O kolejnej wygranej wojnie, tym razem ze systemem ogrzewania innym razem. Dzisiaj cała prawda o szczepieniu.
Jak to wygląda w Waszym przypadku. Zgłaszacie się na szczepienie, później dostajecie termin, jedziecie, szczepicie się i tyle. Tylko, że Stary nie jest taki jak Wy. Więc od początku. Już w grudniu Stary podjął kolejną życiową decyzję idzie się szczepić. Akurat tego dnia Pfizer nie był jeszcze gotowy do tego wydarzenia, więc Stary zgłosił się do tzw. szpitala węzłowego. W owym szpitalu wybuchła panika w świetle możliwej wizyty tak zacnego gościa. Dyrekcja zadecydowała o grzecznym odrzuceniu zgłoszenia Starego, popartego argumentem, że oni już skończyli zapisy. Było to sprzeczne z przepisami, więc Stary ustami „Samej Góry” wyprowadził szpital z błędu i już po kilku minutach nadeszła wiadomość, że zgłoszenie jest oczywiście przyjęte. I nastała cisza, aż do minionego wtorku kiedy odezwał się telefon. Zakatarzona pani poinformowała, iż już w piątek szpital będzie przygotowany na przybycie Starego wraz ze świtą (bo Stary zgłosił jeszcze kilka osób z pracy). Stan zdrowia owej pani mocno Starego zaniepokoił, bo może jej kondycja wynika z zaszczepienia, a kataru to Stary boi się jak żadnej innej dolegliwości. Drugim wytłumaczeniem był fakt wysłania polskiego personelu na Słowację (sam Mati ich żegnał na lotnisku) i może szpital zatrudnił do dzwonienia pacjentów oddziału wewnętrznego, bo i tak tylko leżą i nic nie robią, a tak to się trochę przydadzą. Nie dało się tego zweryfikować, więc na wszelki wypadek w piątek Stary wysłał na szczepienie tylko trzy osoby, takich zwiadowców jak z czasów wojny secesyjnej. Wieczorem oddzwoniła tylko jedna, więc statystycznie bezpieczeństwo szczepienia nie wypadło jakoś imponująco. Nic to jedziemy!! Pomyślał Stary i udał się do szpitala. Przybył na miejsce 10 minut przed czasem. Sam proces przyjęcia podzielony był na cztery etapy. Pierwszym i najtrudniejszym było wejście na oddział szczepień strzeżony przez panią z bezprzewodowym, nie rtęciowym termometrem. I właśnie ona stanowiła powód powstania kolejki. Potem wizyta u lekarza, który właściwie przybił pieczątkę po uprzednim upewnieniu się, że nic Staremu nie jest. Następnie kłucie. Stary wie, że w służbie zdrowia nie dzieje się dobrze, ale żeby wycierać igłę fartuchem? Pani piel. nie była w nastroju do przyjęcia na klatę konstruktywnej krytyki i wbiła się w ramię zahaczając o wszystkie możliwe nerwy. Najbardziej rozczarowujące było jednak, że Stary nie został odznaczony nalepką „dzielny pacjent”, na którą tak bardzo liczył. Ostatnim etapem było oczekiwanie przez 15 minut na możliwość wyjścia. Pytacie czemu 15? Nie wiadomo, może płacą im od godziny? Kto wie. Ale, ale już po szczepieniu obdarowano Starego cienką książką z listą objawów ubocznych, rozumiecie dopiero po szczepieniu!
Na koniec obalamy mity dotyczące szczepienia:
1. Szczepienie nie boli- owszem, ale tylko jak będziecie mili dla obsługi;
2. Możliwa jest bolesność miejsca ukłucia- fałsz, cała ręka Wam zdrętwieje, na wasze szczęście będzie to druga ręka;
3. Możliwe jest porażenie lewej strony twarzy- nie lewej ale prawej strony i nie twarzy ale nosa;
4. Szczepionka zawiera mikrochipy- fałsz, zawiera ultra nano mikro SIM, tuż po zaszczepieniu Stary odczytał na siatkówce wiadomość „twój numer jest już aktywny, skorzystaj z dodatkowego doładowania 5 GB”, a chwilę później usłyszał połączenie od firmy informującej go, że właśnie wygrał darmowy mikser.
Teraz trzy tygodnie spokojnej konfiguracji nowego systemu, kopiowania listy kontaktów i ponowna wizyta na drugą dawkę, po której Stary liczy na zniesienie limitów połączeń i co najmniej Internet LTE.
Gdyby ktoś nie cechował się poczuciem humoru to krótko: szczepienie jak każde inne, nic strasznego.
Pozdro.