Stary i Może odc. 37 Ambitne kino dla nielicznych....
22.09.2020
Witajcie.
Na początek kilka spraw organizacyjnych. Jutro, lub nie jutro Stary planuje wypad na południe lub też na północ. W związku z tym uprasza się o nieblokowanie dróg, jak również o nieorganizowanie komitetów powitalnych.
Druga sprawa to statystyka kanału. Ciekawe, że im mniej dodawanych blogów tym więcej czytających i odwiedzających. Aż strach pomyśleć co się stanie kiedy Stary przestanie publikować blogi. Serwery eksplodują. Przy okazji pozdrawiam Wielką Brytanię. Dlaczego? Bo właśnie z WB jest najwięcej odwiedzających Bloga w tym miesiącu.
Jeśli wysyłacie wiadomości korzystając z „komentarza” to musicie wiedzieć, że te wiadomości nie docierają do nikogo, zwłaszcza do Starego. Musicie skorzystać z innych sposobów komunikacji.
Wracamy do tematu głównego.
W miniony weekend Stary miał okazję zobaczyć dwie wielkie filmowe premiery telewizyjne w postaci filmów z Ameryki.
Pierwszy film mający zakończyć sagę o Johnie Rambo (jestem wręcz przekonany, że to nie ostatni film). Tytuł ‘John Rambo- ostatnia krew’ nawiązujący do pierwszej części (tytuł ‘Pierwsza krew’) zapowiadał się jako cudowna i sentymentalna podróż w przeszłość. Na zapowiedziach się skończyło. Stary nie zamierza pastwić się nad tym dziełem, bo zdaje sobie sprawę, że obecnie poziom filmu musi się dostosować do poziomu odbiorcy i jak przystało na film amerykański jest on na poziomie rodzimych oglądaczy. Chyba nie trzeba tłumaczyć gdzie jest ten poziom. Sam John Rambo to ulubiony bohater Starego, nawiasem to właśnie Stary był pierwowzorem dla tej postaci jako weteran wszystkich wojen, w tym wietnamskiej.
Wracając do filmu. To że sens i logika tego dzieła zostały skrzętnie ukryte i to nawet dla scenarzystów nie uraziła Starego, bo on zawsze odnajdzie drugie artystyczne dno w każdym dziele, niezależnie od intencji twórców. Najbardziej wkurzyło Starego brak odpowiedniej ilości ofiar, oczywiście tych „złych”. Podobnie jak w pierwszej części sagi jakoś nie było trupów, nie licząc nielegalnie przybyłych do stanów złych handlarzy tym co nielegalne. W poprzednich częściach, licząc od drugiej, nasz bohaterski Rambo dziesiątkował mieszkańców Wietnamu, Rosjan okupujących Afganistan czy bandytów w Birmie. Można było się spodziewać co najmniej kilku tysięcy ofiar w najnowszej produkcji, a tu takie rozczarowanie. Wstyd John, wstyd.
Na szczęście filmowy wieczór uratował inny John. John Wick. To już trzecia część przygód Jana W. Film podobnie jak poprzednio omawiany należy do nowoczesnego kina ambitnego dla nielicznych. Trup pada gęsto i krwawo, aż miło. I co najważniejsze- dla John’a Wick nie ma znaczenia kto ginie z jego ręki, nogi i innych części ciała, jakiego jest pochodzenia czy koloru. Przypuszczalnie w następnej części, bo pewne jest że będzie, skruszony Pan Wick ze łzami w oczach będzie przepraszał swoje ofiary i ich rodziny za swoje czyny. Takie czasy.
Jeśli nurtuje Was pytanie po co oglądać takie filmy, jeśli nie potraficie docenić ich finezji, czy ukrytych przesłanek odpowiadam: po to aby Wasz mózg mógł odpocząć. Przez prawie dwie godziny nie będzie on zmuszony do jakiekolwiek pracy. Oglądanie takich produkcji jest jak wędkarstwo spławikowe, siedzisz tępo patrząc na spławik i w nosie masz czy coś złowisz.
To tylko w temacie kina światowego. Do następnych premier filmowych!
Pozdro.